Formacja SGO

20161203 Mistrzostwa Polski Morsów w Pływaniu Ekstremalnym

Żeby nudno nie było……

Zaczęło się od luźnej rozmowy po treningu na jednym z gdańskich basenów, jakiś miesiąc temu. Ktoś z moich znajomych rzucił: a może by tak popłynąć trochę bardziej ekstremalnie, nie do końca w komfortowych warunkach. Chwila zaciekawienia i wszystko było jasne, Mistrzostwa Polski Morsów w Pływaniu Ekstremalnym. To był cel i zarazem wyzwanie.

Morsować wcześniej, morsowałam, ale pływanie w wodzie mającej niespełna 0 stopni Celsjusza, nigdy nie przyszło mi do głowy. Rękawica została rzucona, trzeba było ją podjąć. Można było zrobić coś dla siebie, ale tak naprawdę chodziło o popłynięcie dla Pomorskiego Hospicjum dla Dzieci w Gdańsku (PHD). Plan był prosty, wystawić sztafetę mieszaną dla PHD i przy okazji wbić się na pudło, tak by zwrócić uwagę ludzi, zachęcić do pomocy.

Czasu nie było za wiele i tak naprawdę w ostatniej chwili Piotr, o którym mówią, że zna wszystkich w Trójmieście, zapisał naszą paczkę na sztafetę i do „biegów” indywidualnych. Przyodziani w koszulki z motylkiem (a tak naprawdę z hospicyjnym kolibrem), stawiliśmy się 3 grudnia na brzegu Motławy, gdzie pomiędzy pomostami wytyczono tory pływackie. Towarzystwo było międzynarodowe, poza polską flagą na rozpoczęciu mistrzostw powiewały flagi Finlandii, Wielkiej Brytanii, Ukrainy, Niemiec i Rosji. Przekrój wiekowy od 14 latków do ponad 70 latków. Dystanse na jakich odbywały się zawody wynosiły od 25 metrów do …. 450 metrów.

DSC_0049

Do dzisiaj nie wyobrażam sobie, jak można przepłynąć taki dystans w mrożącej wszystkie komórki ciała wodzie. Ja się nie odważyłam, ale powtarzam sobie i wmawiam, że za rok to zrobię. Śmiałków na ten dystans nie było wielu, jednak wśród nich znalazły się krewkie i bardzo odważne panie z Wysp, które z morsowaniem i pływaniem w mroźnych wodach są za pan brat. Ja zdecydowałam się na dwa starty indywidualne na dystansach 25 i 50 metrów i jeden w sztafecie 4×25 metrów. Czując jeszcze skutki przebytego tydzień wcześniej Maratonu Komandosa, miałam nadzieję, że zadziała to przy okazji na mnie jak krioterapia i przyniesie ulgę jeszcze obolałym lekko nogom. Nie myliłam się.

Na mój pierwszy start dosłownie wbiegłam spóźniona i słysząc  gwizdek sędziego sygnalizujący i dający znak zawodnikom by się rozebrać,  zrzucałam z siebie szlafrok i pospiesznie zakładałam czepek i okularki, nie do końca jeszcze dowierzając na co się porwałam. Bez zastanowienia weszłam do wody, chwila wstrząsu przy spotkaniu z wodą i stało się, drugi gwizdek i po trochę ponad 30 sekundach miałam za sobą dystans 50 metrów i zarazem pierwszy start.

DSC_0106

Zostało jeszcze 25 metrów indywidualnie i w sztafecie. Wszystkie, starty  przebiegały bardzo szybko, wydawałoby się, że zbyt szybko. Dopiero co wyszłam z wody, na chwilę wskoczyłam do sauny by się ogrzać i zaraz wskakiwałam do wody po raz drugi i trzeci. Wszystkie starty okazały się być sukcesem, udało się zdobyć dwa mistrzostwa indywidualnie i vice w sztafecie. Koliberek noszony przez nas na koszulkach wielokrotnie zawitał z nami na podium, zarówno z mojego powodu jak i moich znajomych, na szyjach których również zawisły różnokolorowe krążki wręczane nam  w niezwykłym Dworze Artusa w Gdańsku. Co mogę powiedzieć po tym doświadczeniu? Było baaaardzo zimno, ale emocje rozgrzewały od środka. Czy zrobię to samo za rok? Czas pokaże, ale mam chrapkę na te 450 metrów.

DSC_00501

Podsumowanie:

25 metrów indywidualnie – złoto

25 metrów sztafetą – srebro

50 metrów indywidualnie – złoto

Relacja: Iwona (SGO Gdańsk)