Formacja SGO

20150829 Bieg Morskiego Komandosa kategoria Team – II miejsce SGO Gdańsk

VI Bieg Morskiego Komandosa (BMK) jeden z najcięższych (o ile nie najcięższy) biegów terenowych – jak co roku nie mogło mnie tam zabraknąć choć tym razem w nieco innej formie. Jako SGO startowaliśmy w kategorii TEAM, wystawiliśmy aż dwa teamy. Konkurencja w tym roku była bardzo dobrze przygotowana. Doświadczenia poprzednich biegów w kategorii HARD przydały się ale tylko w części – dodatkowy balast w postaci 20 kg belki jest niestety dosyć poważnym utrudnieniem – za rok będzie – mam nadzieję – prościej biorąc pod uwagę tegoroczne doświadczenia.

Oto skład naszego zespołu:

– Danger 23-letni dowódca SGO Wrocław – zwycięzca tegorocznego Katorżnika i GF Point, uczestnik wielu biegów (również poprzednich edycji BMK, gdzie zajmował wysokie lokaty ), zwycięzca III Wieloboju SGO, wytrzymały i pełen siły i woli walki;

– Kursk – 26-cio letni członek SGO Gdańsk, jeden z najlepiej fizycznie przygotowanych członków SGO, II miejsce w wieloboju SGO (najlepszy czas na torze przeszkód SPAP), pomimo stosunkowo krótkiego stażu w SGO jeden z najbardziej aktywnych i oddanych grupie ludzi, piekielnie wytrzymały i odporny na trudy;

– Marek 34 –letni członek zarządu SGO Gdańsk, wielokrotny uczestnik biegów (II miejsce w I edycji BMK i GROM Challange), maratonów i triatlonów, nasz sportowy „guru” w sportach wytrzymałościowych, i chroniczny  motywator (lub demotywator 😉 ) do dalszego wysiłku;

– no i ja Mario 42-latek  – członek zarządu SGO Gdańsk – „staruszek” przy reszcie ;).

_MG_7214

Nastawienie od początku było ukierunkowane na podium. Wiedzieliśmy, że będzie ciężko, że inne zespoły są świetnie przygotowane, jednakże znaliśmy też własne możliwości na tyle, by wiedzieć, że możemy powalczyć z najlepszymi. Każdy z nas biegał trochę przed zawodami, ale jest w błędzie ten, kto myślał że robiliśmy treningi kilka razy w tygodniu, zespołowo, przez pół roku, itd. Nic z tych rzeczy – spotkaliśmy się przed biegiem trzy razy wspólnie (bez Dangera oczywiście) by trochę pobiegać i uzgodnić taktykę.

Od początku biegu byliśmy w czołówce – założenie było, by mieć w zasięgu wzroku jeden, dwa, czy trzy zespoły przed nami i po pierwszym okrążeniu przyspieszyć, oderwać się od reszty i biec do mety.

_MG_6678

Tor przeszkód na plaży pokonaliśmy bez większych problemów, było ciężko oczywiście, przede wszystkim sam bieg po piasku już dawał się we znaki, ale właśnie tego się spodziewaliśmy – więc nie było zaskoczenia. Poza tym to był początek i jeszcze nikt nie był zmęczony. W wodzie było przyjemnie, chłodnie – słońce grzało z góry niemiłosiernie, więc akurat ten odcinek był dla mnie (i myślę, że dla pozostałych też) chwilą wytchnienia. Tutaj nie szło nikogo wyprzedzić więc z wody wychodziliśmy zwartą grupą kilku zespołów.

_MG_6771

Walka zaczęła się tak naprawdę w korycie potoku po tzw. nawrotce gdzie „łyknęliśmy” dwa zespoły. Na przybrzeżnych wzgórzach udało nam się wyprzedzić kolejne dwa zespoły wskakując na trzecią pozycję. Biegliśmy wszyscy równym tempem, zmieniając co jakiś czas strony uchwytów by nie męczyć nadmiernie jednej strony. Przed nami i za nami w zasięgu wzroku zawsze widzieliśmy inne teamy.

_MG_6691

Problemy zaczęły się po dotarciu  do kanałów. Zespoły przed nami zaczęły blokować trasę, nie mogliśmy wykorzystać naszych atutów w postaci wytrzymałości i siły, której jeszcze w każdym z nas było pod dostatkiem. I właśnie tam okazało się (już na mecie), że wyprzedził nas zespół, który wygrał zawody. Weszli równoległym kanałem, który okazał się być pusty i nikt ich nie blokował z przodu. Nasz był zapchany przez innych uczestników. Po wyjściu z kanałów narzuciliśmy spore tempo biegu, wyprzedzając dwa zespoły, które były przed nami, jednakże do samego końca nie udało nam się dogonić i wyprzedzić prowadzących, chociaż w pewnym momencie różnica czasowa między nami wynosiła tylko minutę i co jakiś czas widzieliśmy ich kawałek przed sobą. Na drugim okrążeniu dały się chłopakom we znaki skurcze. Szczęśliwie mnie one w tym roku ominęły i tylko na samym końcu tuż przed ostatnimi dwiema przeszkodami je poczułem. Niestety chłopakom dosyć mocno dokuczały. Ostatnie kilometry toru przeszkód na Kolibkach były istną katorgą, każdy wysiłek potęgował skurcze, Danger schodząc z siatki po prostu spadł na wystający z ziemi pieniek – idąc za nim usłyszałem głuche tąpnięcie o ziemię i jęk. Wiedziałem, że będzie mu ciężko z takim urazem utrzymać tempo biegu – jednak Danger to kawał twardego sk…syna, i mimo ogromnego bólu parł dalej do przodu.  Ścianę pokonywaliśmy wszyscy z pomocą Kurska, który pomimo zmęczenia i skurczów jednym płynnym ruchem pokonał ją jako ostatni bez niczyjej pomocy. Nota bene – poza jego słowami, że ma skurcze nie było tego w ogóle po nim widać – szedł jak burza do przodu pomagając pozostałym.

_MG_7081
https://www.youtube.com/watch?v=QCavbpYJeyU

Marek również biegł już nierówno i bardziej skakał na jednej nodze odciążając drugą by nie złapał go kolejny skurcz. Na tym etapie belkę nieśliśmy już pojedynczo, odciążając się nawzajem i pomagając sobie jak tylko było to możliwe. Co chwilę słyszałem – mityczne już – „dalej nie dam rady” a mimo to każdy z nas biegł dalej do przodu pomagając pozostałym.

_MG_7092
https://www.youtube.com/watch?v=QDAsaBkMd1c

Krytyczna okazała się przedostatnia przeszkoda – siatka z liny, po której musieliśmy się wspiąć na szczyt. Wciągając belkę razem z Markiem przerzuciliśmy ją ponad szczytem siatki  – niestety upadła za blisko i zaczęła zsuwać się z powrotem w dół. Ogromny wysiłkiem udało mi się ją schwycić w ostatnim momencie przed ostateczny stoczeniem się ponownie. W czasie gdy my walczyliśmy z belką Kursk wciągał po siatce Dangera do góry, któremu skurcze tak mocno dawały się we znaki, że nie mógł się utrzymać na siatce. Po piętach deptał nam kolejny zespół więc motywacja do walki na ostatnich metrach była ogromna.

_MG_6918

https://www.youtube.com/watch?v=dSNWGrNkaJE

Ostatnią wspinaczkę po belach z liną przebiegłem z belką na plecach, asekurowany od tyłu przez Marka. Dotarliśmy we dwóch na szczyt,  Kursk z Dangerem byli tam chwilę po nas. Wiedzieliśmy, że mamy podium i że jesteśmy na drugim miejscu. Dla mnie osobiście pozostał lekki niedosyt – była szansa, by powalczyć o złoto. Różnica wynosiła niecałe cztery minuty do pierwszego zespołu.

_MG_7166

https://www.youtube.com/watch?v=hnMCZ9ft0xI

Jednakże drugie miejsce jest dla nas ogromnym sukcesem, biorąc pod uwagę, że byliśmy jedynymi cywilami na podium. Drugi nasz zespół też miał świetny czas i ukończył bieg jako jedenasty. Jak zaznaczy ł organizator, SGO było najliczniej reprezentowaną formacją na VI edycji BMK. Lącznie wystartowąło nas: 13. 8 osób w kategorii TEAM, 2 osoby w kategorii SPRINT i 2 w HARD i 1 w HISTORYCZNYM. Pierwszy raz na zawodach reprezentowały nas dwie Panie:)

_MG_7348

Za rok startujemy ponownie, tym razem bogatsi o tegoroczne doświadczenia.

PS.

Mała sugestia do organizatora – może za rok tak skonfigurować trasę biegu dla Team-ów, by tych przeszkód było na końcu jeszcze więcej i przede wszystkim – wysoka ściana (nie ta niższa), która dopiero byłaby przeszkodą nie do pokonania bez zgodnej współpracy całego zespołu.

Video organizatora:

https://www.youtube.com/watch?t=1&v=Rq__Q7MqOVw