Formacja SGO

20160825 Podsumowanie selekcji do SGO Gdańsk „I/GD/2016”

Byłem jednym z nich, przez półtora roku, bardzo wymagające półtora roku. Przeszedłem 2 selekcje, ukończyłem szkolenia, a mimo to czekałem, aż półtora roku na to by oficjalnie dołączyć do Formacji.
Moja droga w SGO nie była delikatnie mówiąc usłana różami, zadania fizycznie nie sprawiały mi problemów, choć biegi z Mario, treningi z Kursikiem czy byłymi operatorami JS pozwalały mi poczuć, że żyję.
Szkolenia z taktyki i umiejętności „bazowych” nie zawsze szły bez oporów jednak szybko starałem się reagować po komendzie „Zrób sobie 50 i powiedz co zj****eś.”.
Co było moją motywacją? Pewność. Absolutna, niczym nie zachwiana pewność, że nie ma lepszej organizacji, która przygotuje mnie do tego co naprawdę chcę w życiu robić.

Kim jest rekrut? Osobą, która twierdzi, że zasługuje na uznanie członków SGO.  Na biało czerwoną naszywkę z postaciami nurka, zwiadowcy i szturmana nie da się zasłużyć wyłącznie sprawnością fizyczną i o tym osobiście wiem najlepiej.
Sprawność to fundament, tak jak posiadanie mózgu czy kręgosłupa – jest to konieczne by funkcjonować, więc nie można nazwać tego nawet wymogiem. Warunkiem wstąpienia do Formacji jest zaufanie. „Ex unitate vires” (W jedności siła) – motto naszej formacji oddaje wszystko.

DSC_5001

Za selekcję byliśmy odpowiedzialni we 3: Ja, Kursik i Kruk, a wspierał nas Ram.
Organizując selekcję przyświecały nam dwie główne zasady: Pierwsza była oczywista „Nie możemy wymagać od nich, choćby grama więcej niż sami bylibyśmy w stanie znieść”. Układając harmonogram selekcji braliśmy pod uwagę zmęczenie rekrutów na każdym etapie, podczas krytycznych momentów kursu były przewidziane kontrole stanu zdrowia, a w najbardziej intensywnych momentach zawsze w pobliżu był ratownik medyczny.
Drugą ideą towarzyszącą nam – instruktorom była KULTURA. Uznaliśmy, że przeklinanie i poniżanie rekrutów nie mają prawa funkcjonować – nie chodzi nam przecież o to by człowieka poniżyć, wmówić mu, że jest gorszy – ponieważ tak zwyczajnie nie jest. Chcieliśmy ich sprawdzić, w konkretnym celu, konkretnymi metodami weryfikującymi precyzyjnie interesujące nas aspekty psychiki i sprawności.
Przed rozpoczęciem byliśmy ciekawi – kim są, dlaczego przyszli oraz co sobą reprezentują. Podczas odprawy, gdy rozpoczęliśmy selekcję zobaczyliśmy grupę dobrze prezentujących się fizycznie kandydatów, ubranych odpowiednio, wyposażonych w rozsądnych rozmiarów zasobniki.

DSC_4784


Przystępując do pierwszej części tj. Testu sprawnościowego widać było na twarzach niektórych uczestników skoncentrowanie, niepewność i determinację. Niektórzy patrzyli po sobie, starając się ocenić konkurencję, inni zaś skoncentrowani byli na rozgrzewce lub rozluźnieniu mięśni.
Testy sprawnościowe pokazały nam, że grupa jest na dobrym poziomie fizycznym, więc mogliśmy od samego początku podkręcić nieco tempo, w stosunku do pierwotnych założeń.
Po sprawdzeniu w warunkach neutralnych sprawności fizycznej, bezzwłocznie przystąpiliśmy do ok. 8 km biegu rekrutów z oporządzeniem oraz atrapami AK47. Bieg prowadziliśmy we dwóch: Ja i Kursik. Zadanie było bardzo proste, podążać za Quadem. Niektórzy rekruci jednak zbyt pobłażliwie podeszli do tematu i mimo, iż jechaliśmy zaledwie 5-8 km/godzinę, kilku pozostało w odległości od Quada, która nas nie zadowalała. W związku z tym postanowiliśmy urozmaicić im przebieżkę ćwiczeniami zespołowymi, co szybko zweryfikowało ich podejście i dalsza część biegu przebiegła akceptowalnie, oczywiście w uatrakcyjnionej formie, gdyż na regres nie mogliśmy sobie pozwolić.

DSC_5001

Rekruci mimo szczerych chęci, nie zawsze rozumieli „zasady gry”. Zasadniczo nie wiedzieliśmy w pewnym momencie, czy jesteśmy tak skuteczni we wpajaniu ideii „Ex unitate vires”, że mimo wyraźnych poleceń pracy we własnych zespołach uczestnicy starali się wykonywać dodatkowe powtórzenia ćwiczeń, które w nagrodzie powinny przypaść najsłabszemu zespołowi, czy to kwestia ich zmęczenia, a co za tym idzie braku rozumienia poleceń.

DSC_5067


Jednakże, mimo liczonych w setkach dodatkowych powtórzeń pompek, przysiadów, padnij-powstań czy wielominutowych planków, idea pracy zespołowej pozostała w uczestnikach NIEMAL do samego końca.

DSC_5251

W nocy, po założeniu przez rekrutów bazy, którzy przed jej przygotowaniem przechodzili szkolenia z zakresu planowania operacji, BLOS, obsługi broni, podstaw ratownictwa taktycznego i kilku innych zagadnień, mieliśmy zaatakować ich obóz. Rekruci spodziewali się, że możemy ich zaatakować, jednak nie wiedzieli, kiedy, ani jak. Quadem podjechaliśmy 2 km od ich bazy, następną godzinę podchodziliśmy podzieleni na 3 zespoły szturmowe od 3 stron obozowiska. Jeden z nas został przy quadzie. Planowo mieliśmy podejść na ok. 50 metrów od ich bazy, wtedy quad prowadzony przez Grubego miał podjechać pod wejście główne ich obozowiska i zrobić zamieszanie, równolegle zespoły 1-3 miały szturmować bazę w swoich sektorach. Każdy z zespołów podszedł na 2 do 5 metrów od obozu pozostając w gąszczu zarośli, krzewów czy kanałów wodnych. Księżyc w pełni i problemy z komunikacją radiową między zespołami sprawiły, iż finalnie nie udało nam się wejść niepostrzeżenie na teren bazy rekrutów, jeden z naszych został złapany, a przy próbie szturmu rekruci nas wykryli. Wprowadzony jednak zamęt, niepokój i chwilowy chaos zasiał przerażenie w zmęczonych fizycznie i psychicznie rekrutach.

DSC_5213

W nocy rekruci przeprowadzali jeszcze własną operację uwolnienia zakładnika z wieży strażniczej, gdzie wykazali się jak na ten etap zmęczenia i brak znajomości taktyki poprawnym działaniem. Po zakończonej akcji uczestnicy selekcji mieli udać z powrotem do punktu, w którym rano była prowadzona odprawa (odległość w linii prostej ok. 3 km). Uczestnicy, z którymi podążał Mario stosunkowo sprawnie biorąc pod uwagę warunki (noc, niedokładne mapy terenu) dotarli do wyznaczonego punktu.

DSC_5209

Zasadniczo ucieszyła nas ta informacja, ponieważ mogliśmy wcześniej zacząć odsiew. Do momentu powrotu z obozowiska zrezygnował tylko jeden z nich, nie spodziewaliśmy się tego szczerze powiedziawszy, co zmusiło nas do elastyczności w dalszych planach.
Każdy z naszych oddziałów to ok. kilkunastu dobrze zgranych gości, nie lubimy tłumów, w związku z tym musieliśmy podkręcić tempo, ponieważ sytuacja zastana rano nie była dla nas specjalnie korzystna.
Zdecydowaliśmy się połączyć przyjemne z pożytecznym, czyli zadać rekrutom serię niekończących się ćwiczeń fizycznych, pomysłów było całkiem sporo, do tego dokładając manipulację psychologiczną.

DSC_5023

W przerwie ćwiczeń solidnie zakrapianych po rekrutach wodą ze szlaucha, udaliśmy się na basen, gdzie na zaliczenie uczestnicy selekcji mieli przepłynąć 10 basenów stylem dowolnym i 25 m pod wodą. Na basenie jedyna kobieta na selekcji dała niesamowity popis umiejętności pływackich, co wprawiło w zdecydowane zakłopotanie Panów. Kilku uczestników skorzystało z ciepłego prysznica i podwyższonej temperatury na basenie i dało odpocząć zmęczonemu organizmowi kilkunastoma sekundami snu, w nagrodę otrzymali zadanie przebywania w planku na śliskiej powierzchni otaczającej basen. Zniesmaczył zarówno mnie jak i Kursika fakt, że wybrani szczęśliwcy wytrzymali unosząc biodra w górze przy spiętych mięśniach pośladków i brzucha w podporze na łokciach i palcach stóp. Mając na względzie fakt, że najwyraźniej nudzimy uczestników podkręciliśmy po raz kolejny tempo. Biegi przeplatane ćwiczeniami z manipulacją psychologiczną zdawały się stawać rutyną, na co kolejni uczestnicy reagowali rezygnacją, w związku z tym pojawił się na naszych twarzach delikatny uśmiech i lekkie znużenie ćwiczeniami. Do planowanego końca selekcji pozostało jeszcze ok. 2 godzin, rekruci w pewnym momencie zdali się przywyknąć do tego wysiłku, co znów nas zmartwiło. Jak z nieba w momencie naszego utrapienia wjechał Marek swoim VW Amarokiem z ogromnym emblematem naszego oddziału na masce. Mimo długiej podróży i ostatnimi dniami spędzonymi na biegach po górach był pełen energii na myśl o ćwiczeniach z rekrutami. Entuzjazmu Marka nie podzielili rekruci, którzy wyraźnie opadli z sił gdy usłyszeli, że czeka ich jeszcze godzina z „Instruktorem Markiem” – poleciały kolejne rezygnacje.

DSC_5302

Rezygnacje choć ku naszemu niezadowoleniu z oporem, jednak pojawiały się systematycznie. Finalnie z 18-stu rekrutów zostało 10-ciu. Nie byliśmy specjalnie zachwyceni tym faktem, jednak cóż zrobić, jak to mówi jeden z najbardziej cenionych przeze mnie byłych operatorów JS „WIR”, były medyk JWK, „Masz co masz”.
Rekruci, którzy ukończyli selekcję GD/I/2016 pokazali charakter, determinację, wytrwałość i hart ducha, jednak to były tylko 24 godziny. Nie da się w pełni zweryfikować człowieka w tak krótkim czasie, dlatego to dopiero początek drogi dla rekrutów.
Uważam, że podczas tej selekcji pojawili się kandydaci, którym warto dać szansę by przekonali nas, że możemy im ufać. Każdy z tej 10-tki ma jeszcze przed sobą pół roku szkoleń i ciągłej weryfikacji.

DSC_5338

Od ukończenia selekcji dla każdego z nich „wszystko jest testem”. Zanim jednak staną się członkami naszej Formacji muszą udowodnić, że możemy im ufać.
Ex unitate vires.

Autor: Preto

Zdjęcia: Agata Andrzejewska

Podziękowania dla Park Ekstremalny Kozi Gród za udostępnienie terenu do realizacji selekcji przez SGO.