Formacja SGO

20160205 GF POINT – I miejsce SGO kategorii TEAM

Od kilku lat członkowie SGO startują w biegu organizowanym przez Gunfire – GFPOINT. W tym roku miejscem biegu były Rudawy Janowickie i Góry Lisie w okolicach Wałbrzycha. Baza biegu była w miejscowości Marciszów. W zeszłym roku startowaliśmy w kategorii Team zajmując II miejsce – w tym roku wystawiliśmy aż 4 teamy: SGO Gdańsk+SGO Wrocław, SGO Śląsk – dwa teamy, SGO Poznań+SGO Wrocław.

DSC01459

W tym roku oczekiwania był podobne – podium, a jak się uda to złoto. Zapisany team z Gdańska był bardzo mocny, w składzie takim jak na BMK, na którym zajęliśmy II miejsce. W ostatnim momencie zmienił się skład osobowy – zamiast Kursika (któremu niestety odnowiła się kontuzja) pobiegł nasz rekrut z Gdańska – Gruby. I trzeba przyznać był to trafiony wybór. Od kilku miesięcy wspólnie z Grubym trenowaliśmy raz w tygodniu bieganie wraz z ćwiczeniami na drążkach (oraz kąpiel w morzu) a od czterech tygodni robiliśmy to wszystko w maskach treningowych, które zapewne w jakimś stopniu przyczyniły się do naszego sukcesu. Wiedziałem więc, że kondycyjnie i sprawnościowo nie będzie odstawał od reszty zespołu.

DSC_0950

Pozostali członkowie to: Marek – nasz zespołowy crossfitowiec, z którym co roku startuję na BMK, Grom Challenge – znamy się bardzo dobrze oraz Danger – dowódca SGO Wrocław, świetny nawigator, strzelec, mocny kondycyjnie, także uczestnik wszystkich naszych biegów zespołowych. Słowem – ekipa bardzo mocna i rokująca nadzieję na wygraną. Na miejsce dojechaliśmy po 10 godzinach jazdy autobusem wspólnie z Szkoleniem Wojskowym Studentów Cywilnych Akademii Marynarki Wojennej z Gdyni ok. godz. 19:00.

DSC01333

Od razu na wejściu, ważenie plecaków, replik i kamizelek taktycznych a następnie rozlokowanie się na sali gimnastycznej. Mieliśmy sporo czasu na doszpejowanie więc wszystko przygotowaliśmy w najdrobniejszych szczegółach. Danger dojechał ok. 21:30 – niestety chory- mimo to gotowy do biegu. Każdy z nas od godz. 23:00 od kiedy obowiązywała cisza nocna chciał jeszcze urwać parę godzin snu. Ja nie zmrużyłem oka. Na nogach byliśmy o 2:45 – start przewidziano na 3:30.

DSC01361

 

DSC01348

Od razu na wejściu, ważenie plecaków, replik i kamizelek taktycznych a następnie rozlokowanie się na sali gimnastycznej. Mieliśmy sporo czasu na doszpejowanie więc wszystko przygotowaliśmy w najdrobniejszych szczegółach. Danger dojechał ok. 21:30 – niestety chory- mimo to gotowy do biegu. Każdy z nas od godz. 23:00 od kiedy obowiązywała cisza nocna chciał jeszcze urwać parę godzin snu. Ja nie zmrużyłem oka. Na nogach byliśmy o 2:45 – start przewidziano na 3:30. Krótka odprawa przed szkołą, następnie wsadzono nas do autobusów i zawieziono na miejsce startu.

DSC01375

Tam otrzymaliśmy mapy i po krótkim wprowadzeniu ruszyliśmy na trasę. Pierwsze zadanie – znalezienie kilku punktów kontrolnych oznaczonych literami alfabetu, na terenie poniemieckiego obiektu zwanego Antonówka obok Kamiennej Góry. Poszło nam sprawnie, choć niefortunne złożenie mapy na dwie części sprawiło, że nadłożyliśmy jakieś 15 minut drogi.

DSC01373


Na punkt nr 1 w Kamiennej Górze przybyliśmy jako drudzy zaraz po Formacji Śląsk. Razem wchodziliśmy do obiektu ARADO, poniemieckich sztolni, zainscenizowanych tak, jakby czas tam się zatrzymał. Na punkcie do rozwiązania był test wiedzy o obiekcie Arado i tajnym laboratorium Hitlera tam umiejscowionym. Myślę, że rozwiązaliśmy go bezbłędnie (i w ekspresowym tempie) – każdy z nas sporo przed biegiem na ten temat czytał. Jako pierwsi opuściliśmy obiekt i poszliśmy w kierunku punktu nr 3- na którym był strzelanie z replik. Po drodze dołączyła do nas Formacja Śląsk i jeszcze jedna drużyna, którą pamiętałem z zeszłorocznej edycji. Chłopaki świetnie znali teren, co dawało im sporą przewagę.
Strzelaliśmy jako druga drużyna, niestety repliki prawie wszystkim odmówiły posłuszeństwa co skutkowało niezbyt duża celnością. Jedynie Danger uratował sytuację i trafiał raz za razem w cel.
Po zadaniu ruszyliśmy do kolejnego punktu. Punktu można było zaliczać w dowolnej kolejności – naszym był punkt nr 6. Tam odbiliśmy kartę i ruszyliśmy do punktu nr 4. Na miejscu okazało się że drużyna, która strzelała po nas już tam była – znali skróty i wyprzedzili nas na stosunkowo krótkim odcinku. To był dla nas bardzo niepokojący sygnał. Narzuciliśmy spore tempo i po 10 minutach ich dogoniliśmy. Na pkt nr 5 dotarliśmy wspólnie – polegał on na wejściu po drabince speleo i odbiciu karty, po którą trzeba był przejść po napiętych taśmach. Zaliczyliśmy sprawie ten punkt i ruszyliśmy do pkt 7. Tam był test z pierwszej pomocy. Zrobiliśmy go mając tylko jeden błąd.
Ruszyliśmy dalej do pkt 16 mijając po drodze jedną drużynę – zadanie na punkcie polegało na odbiciu karty w bronionym przez dwóch przeciwników obiekcie. Strategia naszego jednoczesnego ataku skrzydłami i środkiem, połączona z manewrem oskrzydlającym Dangera dała pozytywne rezultaty. Zdobyliśmy obiekt bez strat własnych, zyskując 30 minut bonusowych. Wróciwszy na pkt 16 podbiliśmy karty i ruszyliśmy na szczyt Wielkiej Kopy doganiając poprzednio mijaną drużynę, która nie podeszła do zadania. Od tego mementu przez najbliższe trzy godziny nie spotkaliśmy żadnej drużyny na punktach docierając do nich jako pierwsi.
Na szczycie na pkt 9 odbiliśmy karty, zważono nam też tam plecaki i repliki. Kolejny punkt nr 10 był przy szlaku prowadzącym ze szczytu – tam trzeba było rozpoznać na zdjęciach różne obiekty związane z wojskiem: karabiny, pistolety, granatniki itp w czasie jednej minuty. Niestety dwóch nie zdążyliśmy zgadnąć a i z tych co zgadliśmy nie wszystkich byliśmy pewni.
Kolejny punkt nr 15 – sprawnościowy. Polegał on na przeniesieniu zespołowo za pomocą taśm bardzo ciężkiej belki o średnicy blisko metr, oraz przeciągnięciu po ziemi dwóch dociążonych belkami opon. Zaliczyliśmy to sprawnie, choć dało się we znaki zmęczenie i skurcze nóg. Muszę dodać, że w większości trasy biegliśmy, zwalniając do szybkiego marszu wyłącznie na podejściach.
Kolejny pkt 16 – strzelnica – strzelanie z broni ostrej mocno zmodernizowanym AK z celownikiem kolimatorowym. Łącznie zdobyliśmy 36 trafień na 40 możliwych, przy czym dwóch z nas trafiło 10 na 10 możliwych.

DSC01431

Ruszyliśmy w dalszą drogę – planowo do pkt. 11 potem do 13 i 14. Niestety trochę się zagadaliśmy po drodze i poszliśmy najpierw do pkt 13, gdzie można było się napić gorącej herbaty. Skorzystaliśmy z tego skwapliwie. Po 5 min. odpoczynku ruszyliśmy do pkt. 14. Tam zadanie przygotowała AMW z Gdyni. Trzeba było na noszach przenieść manekina po zróżnicowanym terenie (dwa okrążenia) . Mieliśmy na to dwie minuty – nam zajęło to 1 min 48 s. Okazało się, że jesteśmy pierwszą drużyną, która zmieściła się w limicie czasu. Do tej pory nikomu się to nie udało.

DSC01340

Punkty 13 i 14 leżały nad malowniczymi jeziorkami – niestety nie dane nam było zbyt długo zachwycać się widokami. Na punkcie 13 spotkaliśmy pierwszy zespół od dłuższego czasu a także nasze teamy SGO Śląsk i SGO Poznań wraz z Rogu z SGO Wrocław. Niestety jeden z chłopaków SGO Poznań zasłabł i team kontynuował marsz w trójkę. Wiedzieli już, że nie będą klasyfikowani więc ich samopoczucie było poniżej średniej. Nasze pozostałe teamy obrały inną kolejność odwiedzania punktów kontrolnych – wyjaśniła się kwestia braku innych drużyn na trasie. Obrali inna drogę.
Z pkt 14 ruszyliśmy ostro pod górę szlakiem, a następnie w dół bezpośrednio na przełaj do pkt. 8. Po podbiciu karty musieliśmy się wrócić do pkt. 11 przez co straciliśmy ok. 10-15 minut. Tam już wiedzieliśmy, że jesteśmy pierwsi. Został nam tylko pkt 12 do którego ruszyliśmy biegiem. Na punkcie czekał na nas test z wiedzy ASG. I tu miłe zaskoczenie dla mnie – Danger rozwiązał go tylko z jednym błędem, który nota bene poprawił – niestety regulamin nie przewidywał poprawek i tak już zostało. Na metę przybiegliśmy ok. godz. 13:10. Limit czasu był do godz. 17:00
Łącznie zrobiliśmy ponad 45 km w terenie górskim z obciążeniem łącznym przekraczającym 20 kg na uczestnika. Wszyscy z teamu wykazali się znakomitym przygotowaniem kondycyjnym i merytorycznym.

DSC01425


Muszę dodać, że Gruby, mimo, że pierwszy raz biegł z nami nie odstawał a wręcz odwrotnie – to on cały czas popędzał nas i inicjował bieg na każdej płaskiej powierzchni – o zbiegach nie wspominając.
Do końca nie było wiadomo, kto wygrał, bo trzeba było wziąć również pod uwagę minuty bonusowe i karne. Wiedzieliśmy jedynie, że na mecie byliśmy ok. 40 minut przed kolejna drużyną – Formacją Śląsk. Jako trzecia przybiegła wcześniej opisywana drużyna „miejscowych”. I w takiej też kolejności stanęliśmy na podium, choć sędziowie dokładnie przepytywali nas z przebytej trasy (podobno nie bardzo wierzyli, że można w takim czasie zaliczyć wszystkie punkty i dobiec do mety).

DSC01535

SAM_0824

Za rok to my będziemy bronić tytułu, więc wymagania co do naszych umiejętności będą dużo wyższe. Dziękujemy organizatorom za przygotowanie biegu – był ciekawszy niż zeszłoroczny, zadania urozmaicone (dla mnie brakowało trochę sprawnościówki w postaci drążków , pompek – wszystko z obciążeniem w limicie czasu). Mam nadzieję także, że strzelanie z broni ostrej na stałe weszło do programu biegu.

Mario, SGO Gdańsk