Formacja SGO

20150116 GF Point kategoria PRO – I miejsce Danger (SGO Wrocław)

Tegoroczny GF Point po raz drugi został rozegrany w tajemniczych Górach Sowich. Był to mój 3 start w kategorii Professional, a 4 ogółem. Kategoria PRO charakteryzuje się wymogiem posiadania plecaka o wadze min. 10kg, kamizelki taktycznej (pasoszelek itp) o wadze min. 2kg oraz repliki ważącej min. 2,5kg. Do tego komplet mundurowy i jak dorzucimy jakieś płyny to wyjdzie nam obciążenie około 15kg, które będziemy targać ze sobą przez najbliższe 25-30 km.

Początek imprezy można powiedzieć, że nastąpił już kilka dni przed nią, kiedy to na treningu z walki wręcz dostałem paluchami w oczy. Skończyłem z wizytą na SORZE i podrażnioną siatkówką. Wyjazd na zawody stanął pod lekkim znakiem zapytania. Nikomu generalnie nie życzę takich doświadczeń. Potwierdzić mogę jedynie, że tego typu obrona jest bardzo skuteczna. Na szczęście do soboty nieco przeszło, choć wyglądałem dosyć śmiesznie, szczególnie o poranku : )

Dobra, do rzeczy.

DSC_0027

Trasa niewiele różniła się od poprzedniej edycji, wobec czego wybrałem tę samą kolejność zdobywania punktów. Najpierw PK 1, który był multipunktem. Z zadań które dobrze utkwiły mi w pamięci było na pewno wejścia po drabince speleo wraz  całym dobytkiem. Instruktor śmiał się, że nie ma po co przychodzić robić asekurację, bo i tak nikt jeszcze nie wszedł. Wraz z kolegą, z którym spotkałem się na tym punkcie obaliliśmy ten mit : ) Innym ciekawym zadaniem było znalezienie „niemców” w podziemiach, oj trochę się naszukałem (po poprzedniej edycji wiedziałem, że trzeba być bardzo uprzejmym i rozmownym w stosunku do nich : )), ale udało się. Następnie wejście na PK 11 (test wiedzy, chyba z ASG), PK 8 (ważenie plecaka) i pechowy PK 10. Pechowy bo cienka warstwa lodu, przysypana śniegiem, po której się przez chwilę poruszałem (nie wiedząc o tym co jest po spodem : ) pękła a ja wpadłem po jajka do wody : ) Pomyślałem sobie wtedy: spoko trzeba się przecież szykować do kolejnego Katorżnika albo BMK.

Z PK 10 na PK 9 przejście pod ostrzałem (czołganie, bieg). PK 3 to rzut granatem, jakieś bieganie, przysiady. Później długa droga na czwórkę, więc od tego momentu nieco dodałem tempa w marszu i zacząłem zbiegać z mniejszych wzniesień. Tam łyk herbaty i zadanie z GPS’em. Czas na jego wykonanie 10 min, odległość jakieś 150m. Trzeba było dotrzeć do kartki z kodem, dzięki wpisanym koordynatom w urządzenie. Z tego co zauważyłem, to było chyba kilka kartek, bo z pewnym gościem podaliśmy ten sam kod, a okazało się, że tylko mój był dobry. Droga na piątkę to najtrudniejsze podejście na całej trasie. Tam w schronisku Sowa kolejny test wiedzy i lecim na 12 stkę. Teraz pozostało dotrzeć tylko na Wielką Sowę, a dokładniej na szczyt wieży jaka tam się znajduje. Tam kolejne ważenie plecaka. Żółty szlak na PK 6 pokonałem biegiem. Na teście z pierwszej pomocy spotykam Łukasza, z którym niejeden szlak już przemierzyłem : ) Nasze drogi zmierzały w zasadzie w tym samym kierunku, więc zeszliśmy „na szagę” przez las do PK6. Oj ciężka to była przeprawa, gdyż natrafiliśmy na dość spory obszar ściętych drzew. Przechodzenie przez powalone pnie po ponad 20km z pełnym szpejem do łatwych nie należało. Dobiliśmy do PK7 i biegiem na metę. Tam upragniony prysznic i masaż zapewniony przez studentki fizjoterapii z Wrocławia. Organizator wiedział jak zrobić dobrze uczestnikom : )

DSC_0102

Podsumowując impreza na stałe znalazła miejsce w moim kalendarzu, gdzie trzeba być : )
Porównując do roku poprzedniego tym razem nie popełniłem, żadnych błędów nawigacyjnych, przez które straciłem ostatnio złote 20 min, co przełożyło się na taki a nie inny efekt.

Danger, dowódca oddziału SGO Wrocław zajął I miejsce w kategorii Professional GF Point 2015.