Formacja SGO

20151214 Relacja SGO Weekend Zwiadowców VI

Sprawozdanie WZ VI


Na OSP Wędrzyn znaleźliśmy się tuż przed świtem. Byliśmy zmęczeni, niewyspani. Poprzedni dzień zaczął się dla nas o godz. 14:00 wyjazdem z Wrocławia do Międzyrzecza, gdzie na miejscu czekała nas seria wykładów m.in z budowy lądowiska dla śmigłowców, czy też operacji C&S (Cordon and Search).
Na miejscu zapoznaliśmy się z zasadami bezpieczeństwa jakie obowiązują na poligonie, i przystąpiliśmy do pierwszej części zajęć drugiego dnia Weekendu Zwiadowców- Żołnierze z 17 WBZ przeprowadzili z nami szkolenie z załadowywania i opuszczania KTO Rosomak w różnych sytuacjach bojowych.

DSC_0011

Około południa, Dowódcy oddziałów zostali zwołani na odprawę.

Misja pod kryptonimem „Zielona Mila” miała na celu przerzut sił rozpoznawczych za pomocą KTO Rosomak, w okolice rejonu działania. Następnie, grupy rozpoznawcze miały dotrzeć do wyznaczonych przez TOC punktów, założyć bazy operacyjne, udać się w rejon miejscowości Nowy Mur i rozpocząć obserwację obiektów. O świcie, z informacji przekazanych przez grupy rozpoznawcze miały wejść do akcji wojska operacyjne (17 WBZ). Ale jak to wszystko wyglądało w praktyce, opiszę poniżej:

Grupa rozpoznawcza ALEX 4 > Radiooperator z KM (niestety z powodu niepełnego składu to mi trafiło się być RTO, na szczęście łączność realizowana była w oparciu o małą radiostację)

Około godzin popołudniowych dostaliśmy rozkaz od dowódcy, by pakować się do Rosomaka. Nasz rosiek stał pierwszy w kolumnie…. Chwyciłem plecak, podobnie jak i reszta chłopaków i ruszyliśmy biegiem do zielonego diabła. Po chwili dołączył dowódca. „desant w wozie”- i poszlii. Wyruszyliśmy w kierunku rejonu działania. Za nami podążały jeszcze 3 transportery z kolejnymi oddziałami.

DSC_0025

„Na miejscu, desant z wozu”- krzyknął dowódca KTO, informację tę powtórzył jeszcze nasz dowódca poczym sprawnie wypakowaliśmy się z przedziału, i wyruszyliśmy w kierunku pobliskiego lasu. Transportery, ruszyły dalej aby zdesantować pozostałe grupy, lecz w innych miejscach. Od teraz mogliśmy liczyć tylko na siebie, na nasze zgranie i wyszkolenie.

Poruszaliśmy się kolumną w kierunku pierwszego punktu, gdzie mieliśmy założyć bazę przejściową i oczekiwać na dalsze rozkazy. Od czasu, do czasu marsz był przerywany, w celu nawiązania łączności z dowództwem…. pamiętam te ciągłe wywoływanie „Brytan, Brytan, Brytan tu Alex 4, tu Alex 4, odbiór. ” i cisza, nikt nie odpowiada. Trudno się dziwić, teren wcale nie sprzyjał w nawiązywaniu łączności, był zalesiony, a przy tym nierówny z dużymi różnicami wysokości. Po przejściu kilku kilometrów, udało się wejść w teren gdzie łączność była na dobrym poziomie. Od tego momentu, słyszałem na radiu jak spływają meldunki od innych Alexów do TOCu, o dotarciu w wskazane miejsce. Informacje te, przekazywałem na bieżąco mojemu dowódcy.

IMG_3683

Po dotarciu na miejsce, znaleźliśmy sobie dogodne miejsce na rozwinięcie bazy przejściowej. Było to wzniesienie, najwyższe w rejonie, z dobrym widokiem na pobliską okolicę oraz stromym zboczem z jednej strony. Zanim jednak całkowicie się zaklimatyzowaliśmy, nasłuchiwaliśmy oraz obserwowaliśmy czy nikt za nami nie podąża, i czy rejon jest bezpieczny. Gdy wszystko okazało się w porządku, mogliśmy przystąpić do rozłożenia się na karimatach i zjedzenia czegoś. Oczywiście w tym czasie, były wystawione czujki… jedną z nich byłem ja, ulokowany ze swoim KM na skraju naszego wzniesienia w celu obserwacji wzgórza które było po przeciwnej stronie. Mimo, że zdecydowanie niższe, to zajęte przez przeciwnika mogłoby nam przysporzyć niemałych kłopotów.

Wreszcie przyszedł czas na zmianę, już nie mogłem sie doczekać by zjeść coś lepszego niż, szybkie żarcie pochowane w mundurze. Moja przerwa nie trwała zbyt długo, nie zdążyłem dobrze zjeść, gdy przyszły dla nas nowe koordynaty miejsca w które mamy się udać i rozpocząć obserwacje obiektów Nowy Mur. Wodzu zanotował podane współrzędne, sprawdził na mapie i… pozwolił mi dokończyć jedzenie. 😀 Jak się okazało miejsce obserwacji było oddalone prawie o 2km od bazy operacyjnej, wobec czego zadecydowano że nie zostawiamy niczego i z pełnym ekwipunkiem przemieszczamy się bliżej i tam ewentualnie się rozłożymy. Było nas tylko pięciu, więc takie posunięcie wydawało się najrozsądniejsze. Dopiero potem zaczęliśmy się pakować. Przed wyjściem, zamazaliśmy ślady naszej obecności na wzgórzu i wyruszyliśmy w nowym kierunku. Trasa nie była łatwa, przez pewien czas znów pojawił się problem z łącznością, a do tego droga którą mieliśmy przekroczyć okazała się być często używana przez pieszych jak i pojazdy. Sprzyjał nam zmrok, który już zapadł. Po długich oczekiwaniach udało się przeszkodę pokonać i w spokoju wyruszyć dalej….

DSC_0051

„Kontakt! Wrogi patrol, wszyscy gleba” – usłyszałem w słuchawce mojego baofenga (Miałem na sobie dwa radia. Zewnętrzne- do kontaktu z dowództwem, oraz wewnętrzne – oddziałowe). Znajdujący sie na czele kolumny usłyszał rozmowy, jak i zauważył latarki na lewo od naszej pozycji i szeptem, podał komunikat na radiu. Cisza. Wszyscy jesteśmy przyparci do gleby… Nasłuchujemy, gotowi otworzyć ogień. Lecz… gdyby to miało nastąpić, fiasko mogłaby trafić cała misja. W końcu działaliśmy skrycie na terenie wroga.

„Są ok. 40m ode mnie, oddalają się” – słyszę na radiu. Całe szczęście, udało się. Odczekaliśmy jeszcze kilka minut, i dopiero potem powoli ruszyliśmy dalej. Znaleźliśmy się w podanych współrzędnych. Była noc. Rozlokowaliśmy się w odpowiednim miejscu, tak aby móc się chwilę zdrzemnąć i omówić plan rozpoznania obiektów. Gdy wszystko zostało ustalone, wyruszyliśmy…. w bezpiecznej odległości od zabudowań, zatrzymaliśmy się. Dowódca wysłał dwóch zwiadowców, by skrycie podeszli bliżej i zorientowali się w sytuacji. Gdy nasi zwiadowcy wrócili, dowódca miał już jasną sytuacje jak działać. Podczas zbliżania się do zabudowań, napotkaliśmy dziwnym trafem na jednego z Alexów, okazało się, że chłopaki mają zamiar zadziałać podobnie jak my i w tym samym miejscu. Wyszedł mały zgrzyt ale, po wyjaśnieniu sprawy, podzieleniu zadań rozdzieliliśmy się.

Znaleźliśmy dogodny punkt na skraju lasu i obserwowaliśmy widoczne dla nas obiekty. Na cztery budynki, w jednym znajdował się nasz przeciwnik. Zlokalizowaliśmy ten budynek, i podaliśmy wszystkie dostępne nam informacje do dowództwa. Teraz wystarczyło czekać na rozpoczęcie operacji Cordon and Search.

IMG_4118

Godzina zero…. Alexy wychodzą z ukrycia i przy panującym jeszcze półmroku zataczają kordon wokół miejscowości Nowy Mur. Po chwili, w rejon zabudowań wjeżdżają wojska operacyjne 17 WBZ, i zaczynają operacje pojmowania przeciwnika. Idzie to naprawdę sprawnie, z daleka słychać wybuchy oraz komendy żołnierzy. Nagle widzimy, że zza zabudowań wyjeżdża czerwony samochód. Kieruje się prosto na nas… prawdopodobnie to jeden z podejrzanych, stara się uciec. Niestety, jego samochód wjeżdża do ogromnej kałuży i grzęźnie w błocie na środku pola. Podejrzany podejmuje próbę ucieczki pieszo… Wobec czego dowódca sekcji wysyła trzech ludzi aby go zatrzymali. Uciekinier, nie reaguje na komendy wydawane przez naszych ludzi…. Po kilku minutach , słyszę na radiu – „Facet został zastrzelony. Podczas ucieczki wyjął broń i wymierzył ją w nas…”.

IMG_3849

Wodzu spogląda na mnie i mówi bym zameldował to przez radio, dostaję jednak odpowiedź, że za operację jest odpowiedzialny dowódca kompanii operującej w miejscowości. Okazuje się, że nie mamy żadnej łączności z wojskami operacyjnymi, a więc trzeba wszystko robić za pomocą łącznika. A więc leci jeden z naszych ludzi do najbliższego KTO, namierzyć dowódcę kompanii. Udaje się. Informacja o samochodzie, jak i zastrzelonym uciekinierze trafia do głównodowodzącego w rejonie.

IMG_3933

Na tym nasza rola się kończy, wojsko „oczyściło” okolicę, wycofując się zgarniają i nas. Zmierzamy do punktu dowodzenia. Gdzie zostało omówione całe ćwiczenie.

Autor: Falcon SGO Wrocław

Fot. st. szer. Łukasz Kermel