Formacja SGO

20140913 GROM Challange – relacja SGO Gdańsk

13.09.2014 odbyła się II edycja biegu Grom Challange organizowana przez byłych żołnierzy jednostki specjalnej Grom. Lokalizacja biegu tak jak i w poprzedniej edycji była na terenie dawnego poligonu jednostki specjalnej Grom w Czerwonym Borze.
Tak samo jak w zeszłym roku i tegoroczna reprezentacja SGO była bardzo liczna – przyjechały trzy drużyny z Gdańska jedna z Wrocławia i jedna z Poznania.
Frekwencja biegu dopisała było przeszło 150 uczestników. Start odbywał się w dwuosobowych zespołach. Startowaliśmy po pięć zespołów jednocześnie co kilka minut. Nasze numery były jako jedne z ostatnich więc mieliśmy prawie wszystkich uczestników przed sobą. Rozbudowany system punktów zadaniowych i konkurencji na trasie sprawiał, że można było zdobyć dodatkowe punkty lub też je stracić.
Nasze zespoły przeszły przez wszystkie punkty kontrolne – ale były drużyny, które by zyskać na czasie opuszczały poszczególne punkty bez ich zaliczenia ryzykując karne minuty. Nie było widome co jest bardziej opłacalne – ale jedna z drużyn, która opuściła jeden z punktów zajęła bardzo wysoką lokatę więc może warto było zaryzykować.
Nasz zespół (Marek i ja) od samego początku narzuciliśmy dosyć spore tempo biegu (jako pierwsi przeciągnęliśmy 60 kg oponę zaraz na starcie) i już po chwili mijaliśmy pierwszych uczestników, którzy wystartowali przed nami.

Pierwszy punkt kontrolny – prawidłowe założenie stazy – poszedł nam bardzo sprawnie i z zadowoleniem pobiegliśmy w dalszą trasę.

Wpadliśmy biegiem na żwirownię gdzie mocno dały się we znaki zbiegi i podbiegi w grząskim piachu stromymi zboczami. Tam zagrzewały nas okrzyki zamaskowanych instruktorów, coś w stylu: „Dalej dziewczyny, biegnijcie a nie idziecie spacerkiem” oczywiście ubrane w nieco inne słowa nienadające się do powtórzenia…


Kolejnym punktem kontrolnym było dźwiganie obciążonych skrzynek po amunicji – dalej bieg lasem do kolejnego punktu kontrolnego – gdzie było wiązanie węzłów. Na tym punkcie straciliśmy ok. 15 min czekając w kolejce za uczestnikami by zawiązać jeden z zadanych węzłów.

Właśnie na tym punkcie jedna z drużyn zaryzykowała i pobiegła dalej nie zaliczając go w ogóle. Jak później się okazało – warto było. Na tym punkcie zauważyliśmy plansze ze zdjęciami, które stały sobie w niepozornych miejscach. Okazało się, że na każdym z punktów była taka plansza, niestety nie wszystkie udało nam się zauważyć co skutkowało nierozpoznaniem wszystkich plansz na jednym z ostatnich punktów kontrolnych i w efekcie karnymi minutami.


Oczywiście najbardziej pożądanym z punktów była strzelnica, gdzie strzelaliśmy do celu oddalonego o ok. 25-30 m z pistoletu maszynowego MP5 – 4 trafienia na pięć strzałów nie jest może rewelacją ale i tak nie był to zły wynik. Po przebiegnięciu kolejnego kilometra następny punkt – układanie puzzli – poradziliśmy sobie dosyć sprawnie i biegliśmy dalej.

Najcięższy odcinek był dopiero przed nami – ponad kilometrowa trasa leśnym potokiem czasami w wodzie czy raczej błocie po pas. Na tym właśnie odcinku dopadły nas pierwsze skurcze, które towarzyszyły nam już do końca biegu, a których apogeum było na końcówce, na torze przeszkód.

Ostatnim z punktów kontrolnych była ewakuacja rannego za pomocą prowizorycznych szelek. Poszło nam sprawnie i po zaliczeniu tego punktu pobiegliśmy dalej w kierunku mety.

Ostatnią „atrakcją” przed torem przeszkód było pokonanie stawu wzdłuż rozpiętych lin – na tej przeszkodzie można było trochę wypocząć i schłodzić się w zimnej wodzie – niestety jej temperatura jednocześnie nasiliła występowanie skurczów.
Tor przeszkód był już sporym wyzwaniem przede wszystkim ze względu na skurcze. To była w zasadzie jedyna i główna niedogodność – zmęczenie grało tu zdecydowanie mniejszą rolę.

W pewnym momencie Marek podczas pokonywania jednej z przeszkód upadł na ziemię i nie mógł wstać – nie mówiąc już o dalszym pokonywaniu przeszkód. Jednak z pomocą kolegów z innych teamów udało nam się pokonać najwyższą przeszkodę, a że do końca zostało nie więcej niż 100 m udało nam się ten bieg ukończyć. W tym miejscu podziękowanie dla teamu 44 dzięki pomocy którego udało się nam przejść do końca tor – z jednym z chłopaków z tego teamu spotykałem się na kilku ekstremalnych biegach w ciągu dwóch ostatnich lat – naprawdę mocny zawodnik. Jeszcze raz dziękujemy!!!


Bieg w mojej ocenie był bardzo trudny i jednocześnie bardzo ciekawy. Udało nam się praktycznie przez cały dystans biec – ani razu nie zwolniliśmy do marszu i choćby tylko z tego względu jesteśmy bardzo zadowoleniu z ukończenia biegu. Wspaniała atmosfera na trasie, zagrzewanie do walki zarówno przez instruktorów jak i uczestników, cudowna pogoda – piękne słońce – to wszystko daje nam pewność że za rok staniemy ponownie na starcie licząc na powtórne przeżycie czegoś wyjątkowego i ponowne spotkanie ze wspaniałymi ludźmi reprezentującymi środowisko, które jest dla nas wzorem do naśladowania.

Patronem zespołu SGO jest

HELIKON-TEX-LOGO